wtorek, 9 lipca 2019

Rozdział 2.



#Pines
Kroki były coraz to głośniejsze, a dystans między naszą trójką coraz mniejszy. Spróbowałem podnieść się z krzesła, ale tępy ból rozchodzący się po kręgosłupie uniemożliwiał to. Niepokój we mnie narastał i nakazywał mi jak najszybciej ruszyć i schować się gdzieś. Najlepiej w mroku. Mrok to jedyne bezpieczne miejsce dla zabłąkanych ludzi.
- K-kim jesteście? - zapytałem drżącym głosem. Mężczyzna był kilka metrów przede mną, nie zatrzymywał się. - Dlaczego wyglądasz jak ja? - nie rozpoznawałem swojego głosu, czułem się jakby jakaś obca osoba zawładnęła mną i to ona mówiła w moim imieniu.
- Siedź cicho - nakazała dziewczyna wyglądająca jak Mabel.
Dzieliło nas ledwie kilka metrów, jednak wciąż odległość między nami się zmniejszała. Głuchy stukot butów odbijał się echem po pomieszczeniu. Czułem się skołowany.
W końcu się zatrzymali, a mnie ulżyło.
- Jestem Dipper Gleeful - brązowowłosy chłopak z lekka się pochylił i podążył prawą ręką szelmowskim gestem do swojej piersi. - Ta młoda dama to moja siostra, Mabel Gleeful - z wdziękiem wskazał na długowłosą dziewczynę. - Mamy nadzieję, że podczas pobytu w Reverse falls zechcesz gościć w naszych skromnych progach. - Gdyby nie strach, to na pewno opadłaby mi szczęka. Zastanawiałem się, co się właśnie dzieje.
Brunet ruszył w prawo zataczając wokół mnie koło. Spacerował spokojnie, lustrując moją sylwetkę. W tym momencie dotarło do mnie, że Pacyfika obawiała się tego chłopaka, który okrążał mnie jak bestia, gotowa skoczyć na swoją ofiarę.
- Spotkałem w lesie blondwłosą dziewczynę - zebrałem w sobie resztki odwagi i bez namysłu zacząłem. - Myślała, że jestem tobą... - Ostrożnie odwróciłem wzrok, zdając sobie sprawę co właśnie zrobiłem. Trząsłem się jak narkoman na odwyku. - Nie była zadowolona z mojego widoku, mogę wiedzieć... - przerwałem na chwilę przełykając ostrożnie ślinę - ...dlaczego się mnie, to znaczy, ciebie - szybko się poprawiłem - obawiała?
Dipper zatrzymał się za mną. Czułem jak wraz z siostrą wywiercają mi dziurę. Mabel w brzuchu, a brat w plecach. Czas mijał, a ja już wiedziałem, jak poważny błąd popełniłem.
Po dłuższym milczeniu usłyszałem odpowiedź. Ciężar głupoty mnie opuścił.
- Ledwo co się poznaliśmy, a ty od razu coś insynuujesz? Nie jestem aż tak zły, jak ci się wydaje. - Dźwięk kroków powrócił. - Mabel, idź po Willa. - Brunetka bez sprzeciwu odwróciła się i ruszyła ku drzwiom, podczas gdy jej brat wciąż zataczał koła wokół mnie. Spojrzałem na podłogę, chcąc uniknąć konfrontacji z brunetem.
W głowie zrodziło mi się słuszne pytanie: Co zrobiłaby w takiej sytuacji Mabel? Ona zdecydowanie lepiej poradziłaby sobie w tego typu sytuacji. Co powinienem zrobić?
Kiedy drzwi się zatrzasnęły, Gleeful zatrzymał się przede mną. Widziałem jego czarne buty i spodnie, więc z lekka uniosłem głowę, zastanawiając się o co chodzi.
Poczułem ostre szarpnięcie w tył. Krzesło zaczęło się przewracać, przez co odruchowo spróbowałem podnieść się z miejsca. Na rękach i nogach pojawiły się druciane więzy, przytrzymujące mnie do mebla.
Plecy zapiekły z bólu, a noga bruneta mocno wbijała się w brzuch. Chłopak uśmiechał się złowieszczo, przez co zamarłem pomimo wszystkiego. Nawet nie próbowałem czegokolwiek zrobić, bo miałem nadzieję, że dzięki temu nie dostrzeże mojego przyspieszonego tętna. Mężczyzna nachylił się nade mną, a jego cichy ton sprawiły, że zawładnęła mną trwoga:
- Sprawa między mną, a Pacyfiką nie powinna cię w żadnym stopniu interesować. - Czułem jak jego furia kumuluje. - Przypominasz mi królika. - dodał po chwili bez złowieszczego uśmiechu, jakby sytuacja sprzed kilku sekund nigdy nie miała nigdy miejsca. - A teraz, skoro już sobie wyjaśniliśmy pewną kwestię, przejdźmy do rzeczy. Jak zacząłeś podróżować między wymiarami?
Pstryknął palcami, zdejmując swoją nogę ze mnie. Razem z krzesłem zacząłem podnosić się do pionu, a iskrzące błękitem i srebrem druciane więzy się poluźniły. Czułem jak krew w żyłach zaczyna znów krążyć po ciele.
Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Przecież nie mogę powiedzieć mu prawdy. Pomijam fakt, że moja cała historia brzmiałaby najpewniej irracjonalnie, to coś mi mówiło, że powinienem utrzymywać lustro w tajemnicy.
- Nie do końca wiem, jak mogę to wyjaśnić - wybełkotałem, chcąc go zbyć.
- Po prostu powiedz co zrobiłeś - odparł.
Przygryzłem dolną wargę. Nie miałem pojęcia co robić.
Patrzyłem na podłogę, ciemne kafle były dla mnie jak tablica to analizowania w głowie. Wyobrażałem sobie, jak rozwiązuje - z pozoru trudne - działania matematyczne. Musiałem w tamtej chwili coś zrobić, aby się nie jąkać.
- Nie wiem... - wyszeptałem. - Nie pamiętam - dodałem głośniej.
- Musisz cokolwiek pamiętać - nie dawał się zbyć.
- J-ja nie wiem... Niczego nie pamiętam, poza tym, że sprzątałem na strychu. To wszystko co mogę powiedzieć. - zerknąłem na niego nie podnosząc głowy, mając nadzieje, że moje kłamstwo go przekonało.
- Hmm... - wyglądał na zamyślonego.
Gdy Dipper się zastanawiał, to zwróciłem uwagę na różnice między nami. Jego włosy były idealnie zaczesane do tyłu, w przeciwieństwie do moich, które były w wiecznym nieładzie. Przez brak grzywki, mogłem dostrzec na jego bladym czole czerwone znamię w kształcie wielkiego wozu, identyczne jak moje, nie wstydził się go pokazywać, co było moim kompletnym przeciwieństwem, ponieważ nienawidziłem tego piętna. Jego intensywnie niebieskie oczy wydawały się puste, jakby nie tliło się w nich życie, za to moje były nim przepełnione i koloru brązowego.
Po raz kolejny życie kopnęło mnie w rzyć. Nawet moja odwrotność była ode mnie wyższa, co również było nie do ukrycia.
Właściwie to gdyby nie wzrost i kolor oczu, to bylibyśmy identyczni.
Wzdrygnąłem się, gdy nagle drzwi ostro zaskrzypiły. Szczęk łańcuchów i stukot obcasów znów zaczęły mnie niepokoić. Gleeful wyglądał na skupionego, jakby nic nie mogło przeszkodzić mu w rozmyślaniu i nie obchodził go powrót siostry. Widziałem jak Mable prowadzi łańcuchem błękitnowłosego, poobijanego mężczyznę. Jego grzywka zasłaniała mu oko. Nawet z tej odległości mogłem stwierdzić, że jest smukły i wysoki. Był ubrany w brudną, białą koszulę oraz błękitną kamizelkę garnituru. Jego muszka była czarna,, tak samo jak spodnie.
- Cipher - dziewczyna i więzień zatrzymali się. - Czy masz jakiś pomysł, jak się tutaj dostał? - Dipper zadał pytanie jakby mężczyzna cały czas tutaj był, na co Will zareagował zaskoczeniem.
- Portal - w tonie jego głosu mogłem dosłyszeć szloch. - Prowadzi do odwrotności światów, gdzie każdy człowiek ma swoją alternatywną postać.
- Gdzie jest ten portal? - dziewczyna mocno i niespodziewanie szarpnęła łańcuchami. Błękitnowłosy upadł.
- J-ja nie wiem - leżał, a głos mu się łamał. - Lustro często zmienia właściciela.
- Jakie lustro?
No i masz babo placek - pomyślałem.

#Will Cipher
Siedziałem skulony w rogu swojej celi i obserwowałem swojego współlokatora. Malutka mysz pałaszowała niewielkie okruchy chleba. Od kiedy przybrałem ludzką formę muszę tak jak człowiek jeść, pić, spać i spełniać potrzeby fizjologiczne. Nie wyróżniałem się praktycznie niczym od ludzi. To wszystko przez tą przeklętą dwójkę, która zmusiła mnie do podpisania paktu. Wciąż nie mogę przestać przeklinać swoją naiwność. ,,Nigdy nie powinno się lekceważyć ludzi", tą zasadą powinienem się zawsze kierować, a jednak często o niej zapomniałem.
Włosy zjeżyły mi się na karku, ostrzegając o nadciągającym niebezpieczeństwie z góry. Gleefulowa jak zwykle otworzyła drzwi i weszła do mojego więzienia. Mysz szybko czmychnęła do norki, pozostawiając okruszki, których nie zdążyła jeszcze zjeść. Zazdrościłem w tamtej chwili temu gryzoniowi. Jej szare futerko i długi różowy ogon wydawały mi się w tamtej chwili niesamowite. Mogła w każdej chwili uciec ze swojego gniazdka i mnie zostawić, a jednak nawet nie próbowała. Głupio to zabrzmi, ale przywiązałem się do tej istotki, a ona prawdopodobnie i do mnie.
Czułem na sobie spojrzenie dziewczyny. Podniosłem więc wzrok na brunetkę. "Czego chcesz, jędzo?" Chciałem jej wygarnąć, jednak rozum podpowiadał, abym tego nie robił. Chciałbym by odwróciła się do mnie plecami i wróciła do góry, zostawiając mnie samego. Obawiałem się jej zdecydowanie bardziej niż Dippera - z nim dało się jakoś dyskutować i przebłagać, jednak z nią nie było mowy o jakiejkolwiek rozmowie. Oboje byli niezwykle uparci, jednak przy niej nawet osła dało się przekonać.
- Potrzebuje panienka czegoś? - Jak zwykle starałem się brzmieć i wyglądać jakbym płakał, użalał się nad swoim losem. Ta maska jest najodpowiedniejsza, litość to mogiła. Mój ochrypnięty głos mi pomagał w oszukiwaniu.
Nie otrzymałem odpowiedzi. Dziewczyna otworzyła moją cele i wkroczyła do niej bez słowa. Chwyciła ostro za trzymające mnie błękitne kajdany. Och błękit. Piękny, cudowny kolor wolności, ale czy istnieje coś takiego jak wolność? Przecież świat nigdy nie znalazł dobrej definicji dla słowa ,,wolność".** Wolność to jedynie oddech życia***, przez które tracisz dech sięgając dna. Wolność to zwodząca iluzja, chcesz ją zmaterializować, poznać czym jest, chcesz jej dotknąć lecz nie jesteś w stanie tego zrobić.
Ostre szarpnięcie w górę wyrwało mnie z rozmyślań. Wstałem. Moje nogi zadrżały ze drętwienia. W końcu siedziałem w jednej i tej samej pozycji przez kilka (jak nie kilkanaście) godzin. Odpoczynek fizyczny to jeden z niewielu sposobów na zregenerowanie magii, która i tak nie trafiała w większości do mnie.
Ostre szarpnięcie dziewczyny znów wyrwało mnie z zamyślenia.
Przy pierwszym kroku pojawiły się mroczki przed oczami. Przy drugim poczułem mocne uderzenie panny Gleeful w mój prawy policzek. Było zbyt mocne, przez co się zachwiałem. Mabel znów ruszyła przed siebie, a ja za nią. Prowadziła mnie przez ciemne lochy. Wilgotne powietrze i zapach pleśni wypełniał moje płuca, a głośny szczęk błękitnych łańcuchów niósł się przez korytarz.
Domyślałem się dokąd mnie prowadzi. To było oczywiste, przecież dla panny Gleeful dzień bez podwójnych tortur, to dzień stracony. Ciekawe co tym razem będzie robić: wyrywać pazury, pogruchotać kości, wyciągać wnętrzności rozżarzonymi szczypcami czy może okaże dziś łaskę i zastosuje tylko podtapianie?
Ból nie jest przyjemny. Nie lubię bólu. Cierpienie jest jak te nieustannie wiążące mnie łańcuchy - dopóki mnie więżą, będę zmuszony do znoszenia wszystkiego, a kiedy je wreszcie zrzucę stanę się znowu potężnym demonem snów i umysłu.
Zdziwiłem się, kiedy brunetka zamiast skręcić w lewo, poszła w drugą stronę.
Uśmiechnąłem się pod nosem obnażając śnieżnobiałe zęby, mając nadzieję, by brunetka nie odwróciła się w moją stronę. Cóż, chyba czas spotkać kogoś, kto może mi pomóc uwolnić się od tej udręki.A więc prowadź mnie panno Gleeful! Prowadź mnie, mój klucz do wolności czeka!

* * *
Wszedłem do pomieszczenia za dziewczyną. Nie rozglądałem się po pomieszczeniu, w końcu to w tym pokoju byłem po raz pierwszy związany i niewiele się zmieniło od tamtego czasu, a właściwie to nic, a nic. Poza tym odkąd jestem zamykany w celi każdy pokój w tych włościach wydaje się być taki sam: przytłaczający, mroczny i zimny.
W pomieszczeniu poza mną i Mabel, byli również: pan Gleeful i jego alternatywna wersja.
- Cipher, czy masz jakiś pomysł, jak się tutaj dostał? - zapytał, stojąc do mnie plecami. Kilka sekund trwało, nim zaznajomiłem się ze słowami alternatywnego Dippera i mogłem odpowiedzieć na jego pytanie.
Starałem się z całych sił wyglądać jak chodząca płaczliwa niezdara. Niestety, ale muszę się przyznać, że nie mam pewności czy Gleefulowie mnie przejrzeli i czy wiedzą o fałszywości tych łez, ale byłem wręcz pewien, że uwierzy w mój płacz. Co jak co, ale aktorem byłem i będę zawsze świetnym. Niewiele osób mogło się ze mną równać. Była na pewno jedna osoba, która sięgała mojemu geniuszowi.
- Portal - mój rzewny ton wychodził mi całkiem nieźle. Najgorzej zawsze było ze łzami. - Prowadzi do odwrotności tego świata, gdzie każdy posiada swoją alternatywną postać.
- Gdzie jest ten portal? - dziewczyna z całych sił szarpnęła za łańcuchy, przez co padłem na ziemię. Odpłacę ci się kiedyś, suko. Tylko zaczekaj.
- J-ja nie wiem - głos mi się załamał. Czułem nienawistne spojrzenie brunetki. Jakby zdzierała ze mnie skórę. - Lustro często zmienia właściciela - odparłem zgodnie z prawdą.
___________________
Zapraszam na mojego wattpada: Saksoia
Cześć Wam! Oto drugi rozdział tego opowiadania! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba! Zachęcam do komentowania i dyskutowania! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz